
Tam zaś stał sobie od jakiegoś czasu pewien komputer z nieco zdezelowaną, mini ATX'ową obudową. Pamiętam że służył nam za pewnego "królika doświadczalnego". Przyglądając się tak jemu doszedłem do pewnej konkluzji, co jeśliby odpalić na nim Project Dive? I tak przypomniałem sobie że gra ta pierwotnie używała Segowego, dedykowanego systemu automatowego "SEGA RingEdge". W rzeczywistości to był zwykły komputer stacjonarny z następującymi parametrami:
CPU: Intel Pentium Dual-Core E2160
RAM: 1 GB DDR2 800MHz (Single Channel)
GPU: NVIDIA GeForce 8800GS
Dysk: 32GB SSD
System: Windows Embedded Standard 2009
Doszedłem do wniosku że tamten komp idealnie pasuje na miano RingEdge'a DIY (ang. Do It Yourself) czyli takiego zrobionego samemu

No ale nie siedziało tam z początku to co siedzieć powinno. Był tam aż przepotężny Core 2 Duo E8400 (hehe) oraz aż 2 GB RAM. Okazało się że chodzi to na karcie zintegrowanej, wiec przydałaby się karta graficzna. Na szczęście w pracy walał się w kartoniku odpowiedni CPU oraz jedna kość 1GB 800MHz. Grafikę zaś udało się znaleźć w niezłym stanie na portalu aukcyjnym. Przypatrzyłem się też zasilaczowi. No tak, Modecom Feel(the fire)

OK. sprzęt gotowy, ale obudowa taka brudna i smutna. Czerń gdzieś się wtopiła w połogach kurzu, obudowa rozlatuje się w rękach, no nie ciekawie to wygląda. Trzeba coś zrobić. zatem kompletnie rozbebeszenie, mycie i... Malowanie! TAK! moje pierwsze w życiu malowanie i to w kolorach Hatsune Miku!


Czyszczenie to była jakaś masakra, niestety nie mam zdjęcia jak wyglądało to strasznie przed myciem, tu już są w trakcie






Tak się prezentuje malowanie (a raczej nauka malowania)

W międzyczasie jak sobie to schło postanowiłem zając się składaniem tego w całość. I tu zaczęły się schody. Okazało się że dysk uszkodzony, nie znacznie ale przyczyni się do ogólnej wydajności działania "automatu" (chodź zwalić mogę też winę na to, że był tam SSD pierwotnie, ale póki co musiałem mieć to co było

Niestety nie Embedded Standard. Bardzo chciałem żeby on tam był ale, jest to systemem wdrożeniowy. tzn. Oryginalne automaty były podłączone w swoistym Intranecie SEGI, który umożliwiał z jednego miejsca kontrolować wszystkie automaty i np. wgrywać poprawki, instalować nowe sterowniki komponentów, czy w razie wysypania się całego systemu postawić cały automat na nogi przez Net Boot. Na moje warunki to zbyt dużo pracy. Jednakże! Windows Embedded Standard 2009 = Windows XP SP3! tak więc instalka w ruch, sterowniki wgrać iiiii... gra nie włącza się.

W tym czasie mogłem to włożyć w wewnętrzną już cześć na biało tak jak na załączonym obrazku
To znaczy jest problem ze sterownikiem do pseudokontrolera, bo nie był pisany pod XP. Powiem że nieco mnie to zasmuciło bo nie miałem wtedy za wiele alternatyw. Ale Piteusz zrobił świetny film o Windows 7 Lite i co najważniejsze, użycie RAM było na poziomie niemalże XP. Stwierdziłem że to chyba jedyna opcja na ten sprzęt jeśli to ma działać. Nie będzie to może "100% Acurate" no ale już podczas instalowania XP wiedziałem że taki nie będzie.
Po postawieniu poczciwej siódemki, oraz jeszcze poprawieniu tak by zużywał możliwie jak najmniej zasobów (wyłączyłem np. usługi drukowania "bo po co"


Na górze na lewym monitorze widać odpalającą się grę!
Aż podziw mnie wziął że taki niemocarny sprzęt jest w stanie taką ładną grafikę wykrzesać

Jednakże konkretnie ta gra pokazywała słabość dysku dołączonego. Mianowicie miała problemy z poprawną prędkością Animacji "Splash Screen" tzn. ścinała się, i to dość mocno. A i same ładowanie mapek było nieporównywalnie dłuższe niż na moim piecu z HDD na SATA 3.
Inne gry pod RingEdge i starsze systemy oparte na CPU x86 również działają aż miło

Bardzo pomocny do innych gier okazał się program Teknoparrot który w dość łatwy i przejrzysty sposób potrafił zmusić to wszystko do działania

Po skończeniu softwarowej strony obudowa zdążyła już wyschnąć (po kilku wcześniejszych poprawkach oczywiście) i można było składać sprzęt w całość. Efekt końcowy wyszedł taki:



Póki co to najbardziej "kolorowy" komputer z mojej skromnej kolekcji

